Teraz jesteśmy o kilkanaście lat starsze, ale nadal mamy powody, dla których tak samo (a może i bardziej!) kochamy nasze mamy.
Za domowe pyszności
To cudownie pachnące ciasto drożdżowe ze śliwkami, najlepsze na świecie ruskie pierogi i ten domowy makaron. Mogłybyśmy bez końca wymieniać wszystkie pyszności, które w maminej kuchni rodziły się równie szybko i prosto, co pstryknięcie palcami. A przy tym były najlepsze pod słońcem… I nadal są! Bo przecież mimo, że mieszkamy kilkaset kilometrów od domu i mamy już swoje rodziny, zawsze po wizycie u mamy dostajemy paczuszkę z domowymi smakołykami.
Za kreatywne zabawy z dzieciństwa
Obrazy z pomalowanych farbami nóg, kolorowe portrety z gazetowych wycinanek, figurki z masy solnej. Pomysły na zabawy typu „coś z niczego” wydawały się nie mieć końca. Mama wyjmowała je niczym asy z rękawa – jeden po drugim. Najlepsze było to, że każda z tych zabaw sprawiała jeszcze większą frajdę niż poprzednia. Liczymy, że kreatywność nie znika z wiekiem i wnuki u babci też będą świetnie się bawić.
Za słuchanie zawsze i wszędzie
„A wiesz, że Ania?”, „nie zgadniesz, co się dziś wydarzyło”, „mamo, słuchaj” towarzyszyło nam każdego dnia, po powrocie ze szkoły. Jeśli myślisz, że mama naprawdę chciała słuchać wszystkich historii o koleżankach z podstawówki i wrednych nauczycielkach, to niestety jesteś w błędzie. Czasem najzwyczajniej w świecie chciała odpocząć, bo bolała ją głowa. A tymczasem z największą na świecie cierpliwością czekała, aż skończysz opowiadać jej wszystkie najważniejsze historie dnia.
Za bycie sobą
Bez względu na to czy tańczyłyśmy do najnowszego przeboju Spice Girls, wyły (bo śpiewaniem tego raczej nie można było nazwać) razem z Kelly Family, czy poobdzierane przynosiły nowego kotka, jeżyka, czy żabę znalezioną w lesie (bo akurat włączył się nam syndrom pomocy wszystkiemu, co się rusza) zawsze mogłyśmy sobie pozwolić na komfort bycia sobą. Do dziś nie musimy przy mamie zakładać żadnych masek.
Za stoicki spokój
Nawet, kiedy kłóciłyśmy się trzy razy w ciągu jednego tygodnia i groźba sierocińca wydawała się całkiem realna, nie wiedzieć czemu mama zawsze zachowywała spokój. Nieważne, ile razy padały słowa „nienawidzę Cię”, a wściekłość sięgała zenitu ona zawsze wybaczała. Mama szybko zapominała o tupaniu nogami, trzaskaniu drzwiami i uciekaniu z domu.
Drogie mamy za przetrwanie młodzieńczego buntu należy Wam się Order Uśmiechu!
Zobacz też: 13 spraw, które musi załatwić mama
Za możliwości
Bez względu na to czy akurat chciałyśmy grać na pianinie, tańczyć salsę, malować obrazy jak Picasso, czy zostać nową mistrzynią kung-fu mama zawsze z uśmiechem mówiła, że to świetny pomysł (nawet, jeśli to był 10 genialny pomysł w tym miesiącu, a każda nowa pasja zawsze umierała po dwóch tygodniach). Rodzicielka kolejny raz brała telefon do ręki i umawiała nas na…kurs tańca, karate, czy lekcję rysunku.
Zobacz też: Kalendarz badań dla kobiety
Za łzy
W każdym domu czasem pojawiały się łzy. Łzy wzruszenia, bezsilności czy złości. Każde z nich były potrzebne. Czasem płakałyśmy obie, czasem tylko jedna z nas. Łzy oczyszczały atmosferę i budowały naszą siłę. Dzięki nim dziś jesteśmy twardymi babkami zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. No i jak to mama mówiła „nie damy sobie w kaszę dmuchać!”
Za złote rady
„W tamtej sukience wyglądałaś lepiej”, „zrób sobie zimny okład, to pomoże”, „poczekaj jeszcze chwilę, pojawi się lepsza propozycja”. Tak, tak. Te wszystkie złote rady dawały nam do myślenia i nawet, jeśli początkowo wydawało się, że wcale nie są takie dobre, to tylko przez to, że miałyśmy chwilowe zaćmienie umysłu. Mamine mądrości życiowe do tej pory przyjmujemy chętnie i z uznaniem. Nie raz i nie dwa uratowały nam tyłek!
Za wiarę
„Jesteś najlepsza”, „wierzę w Ciebie”, „uda się, zobaczysz”, te do znudzenia powtarzane słowa zbudowały nasze poczucie wartości. To dzięki niemu dziś jesteśmy świadome swoich zalet, ale dostrzegamy też własne wady, które zawsze możemy przecież przekuć w coś pozytywnego! No w końcu, kto jak nie my?
Za bezgraniczną miłość
Bez względu na to, czy właśnie nabiłyśmy sobie kolejnego guza wchodząc na drzewo, wróciłyśmy o 3 rano z imprezy, czy co tydzień pojawiałyśmy się w domu z nowym chłopakiem, miłość mamy zawsze była taka sama. Nieważne były głośne awantury, ciche dni, przykre słowa. Do tej pory zastanawiałyśmy się, jak to jest możliwe. Przecież za niektóre wybryki teraz same sobie zrobiłybyśmy awanturę i zafundowały porządne lanie!
Wszystkiego najlepszego z okazji Waszego Święta Drogie Mamy!